humbak pisze:@ghd - zwykle piszesz ciekawe komentarze (choc momentami zahaczajace o skrajnosci), ale tu moim zdaniem za bardzo 'pojechales' z @marcinj - uwazam, ze obaj przedstawiacie argumenty z ktorymi sie mozna zgodzic i to nie zawsze musi byc tak, ze tylko jedno zdanie/opinia jest sluszna, i ze nie ma sensu na sile kogos dociskac do sciany i udowadniac swoich racji (ciezko sie czytalo te dyskusje)
Wrocmy do tematu inwestycji- myslicie, ze to typowa inwestycja pod nadchodzacy kredyt 2%? jak najwiecej jak najmniejszych by sie zmiesily w 800k? Mam wrazenie ze jest nastawienie na maksymalizacje sprzedazy pod ten wlasnie program (deweloper liczy, ze jak juz komus doplaca to bedzie mial wieksza tolerancje na wyzsza cene), a przynajmniej nie potrafie inaczej uzasadnic tego szalenstwa cenowego
Nie chciałem nikogo dociskać. Piszę sobie zupełnie bez spięcia. Zastanawiałem się tylko głośno właśnie nad uzasadnieniem szaleństwa jakim jest cena metra w tym konkretnym budynku. Z czego wynika ów niezrozumiały prestiż? Inna sprawa to często pojawiający się wątek dotyczący dzieci. Czy kochający rodzice wciskają je do tych dusznych kajut dla ich dobra, czy dla WŁASNEJ wygody? Bo nadmierne szermowanie tego typu argumentami budzi moje wątpliwości. No ale ja jestem z pokolenia klucza na szyi, więc przyznaję, że mogę nie być zbyt nowoczesny. Co do skrajności. Dowiedziałem się, że jeżeli dom to od razu wieś, brak transportu, szkoły, sklepu, czy fryzjera dla psów, sypiący się dach oraz dymiący piecyk. Mój dom jest w mieście, wszystko mam pod ręką, autobus, tramwaj, ścieżki rowerowe. Dodatkowo nic mi się na łeb nie sypie. Pewnie dlatego, że sam sobie budowałem. Tereny zielone mam tak urządzone, że koszenie trawnika jest pestką i przyjemnością. Kocioł gazowy? Tak, wymieniłem. Po 16 latach, korzystając z dotacji na "likwidację" kominka, którą wymusili krakowscy włodarze. Koszty ? Rocznie są porównywalne z utrzymaniem dużego mieszkania. Czy mieszkałem w bloku? Tak. Ponad połowę życia. No to mi Pan Marcin opisał wizję wyprowadzki w kukurydzę i zagłady ludzkości mieszkającej w domach. Tymczasem świat nie jest czarno-biały. Wracając jednak do tej ceny, bo mnie znowu poniosło w pisaninie... Obstawiam, że po wakacjach będą się działy rzeczy dziwne. I nie mam na myśli przecen w ofertach, bo ile wpisane zostanie ostatecznie w umowę to zupełnie inna kwestia. Deweloperka musi dać mocny impuls, że ceny radykalnie wzrosną. Z drugiej strony ktoś musi zapłacić za kiełbasę wyborczą i inflację co jest tego wzrostu mocnym uzasadnieniem.