Mateczniq Kraków / deweloper Murapol - informacje i opinie na forum

[ghd]

Kurczę, w ogóle Cię nie rozumiem, zero konkretów, ale ok : )

Co znaczy zero konkretów? Ty twierdzisz, że jest cicho. Ja twierdzę, że nie. No ale zapomniałem, że mówimy o apartamentowcach. Gdzie każdy zamyka się szczelnie we własnej przegródce i pewnie stąd nieporozumienie. No właśnie. Apartament.To kolejne słowo, które zgwałcila patodeweloperka. Każde pomieszczenie na mopy kwalifikuje się do tego zaszczytnego niegdyś miana.

Ale patrząc na rozpiskę na stronie Dewelopera nie ma tam słowa apartament, i na razie tylko Ty sugerujesz że wybudują się apartamenty. W mojej ocenie jest to zwykła mieszkaniówka, nie apartament tylko segment popularny.

Czyli taka noclegownia dla wiecznie naprutych żaków? Bo taki jest w istocie standard tego produktu. Z wyłączeniem odległości między budynkami. Jednak miasteczka studenckie wydają się mieć więcej oddechu. No ale to inna szkoła projektowania. Taka staroświecka. Nawiasem mówiąc ja pisałem o znaczeniu słów i akurat apartament jest tym mocniej zszarganym.

[MarcinJ]

Też za kawalerkę nie dałbym tyle w obecnej sytuacji, ale miejcie na uwadze, że wartość pieniądza spada na łeb na szyję. Kto starszy, to jeszcze pamięta czasy, jak się w milionach płaciło w sklepie, wydaje się, że to wraca... Niemniej nawet uwzględniając inflację, to i tak z cenami mocno odpłynęli, nie wiem czy dużo mieszkań się tu załapie na rządowy kredyt 2%.

Budyni wyglądają nieźle, przynajmniej na wizualizacjach. Trochę w stylu Murapolu, ale też nie ma się jakoś bardzo do czego czepiać, są okna normalne, a nie wysokie, ale to rozwiązanie ma swoich zwolenników.


Wizualizacja: deweloper Murapol

Ciekawi mnie, czy te drzewa na dachu, to faktycznie tam by miały być, czy to tylko fantazja wykonawcy wizualizacji? Bo tam już chyba nie ma jakegoś dodatkowego mieszkania.

[MarcinJ]

Nie wiem skąd się wzięło 300 metrów, ale trop jest dobry. Za cenę tych pierdolników podzielonych jak kurniki spokojnie, nawet w tych czasach, można postawić dom na przyzwoitej działce i mieszkać jak człowiek. Oczywiście zaraz padnie argument, że nie w mieście.

A widzisz, mnie nie pociąga perspektywa mieszkania wśród łanów kukurydzy za płotem, przy drodze gminnej / powiatowej bez chodnika, z perspektywą kilku kilometrów do najbliższych usług, z koniecznością dbania o dach, ogrodzenie, piecyk gazowy, trawnik i wiele innych spraw, o których trzeba myśleć mieszkając w domu (tak, namieszkałem się w domu). Kto co lubi i kto na co lubi przeznaczać czas - jak to mówili starożytni "chcącemu nie dzieje się krzywda". I nie twierdzę, że ta lokalizacja w mieście jest jakaś wybitna, bo do codziennego życia jest pewnie sporo lepszych, też dalej od centrum, ale też dramatu tu nie ma. Tak czy inaczej, rozumiem, że jakoś trzeba sobie zracjonalizować swoje wybory.

[ghd]

Nie wiem skąd się wzięło 300 metrów, ale trop jest dobry. Za cenę tych pierdolników podzielonych jak kurniki spokojnie, nawet w tych czasach, można postawić dom na przyzwoitej działce i mieszkać jak człowiek. Oczywiście zaraz padnie argument, że nie w mieście.

A widzisz, mnie nie pociąga perspektywa mieszkania wśród łanów kukurydzy za płotem, przy drodze gminnej / powiatowej bez chodnika, z perspektywą kilku kilometrów do najbliższych usług, z koniecznością dbania o dach, ogrodzenie, piecyk gazowy, trawnik i wiele innych spraw, o których trzeba myśleć mieszkając w domu (tak, namieszkałem się w domu). Kto co lubi i kto na co lubi przeznaczać czas - jak to mówili starożytni "chcącemu nie dzieje się krzywda". I nie twierdzę, że ta lokalizacja w mieście jest jakaś wybitna, bo do codziennego życia jest pewnie sporo lepszych, też dalej od centrum, ale też dramatu tu nie ma. Tak czy inaczej, rozumiem, że jakoś trzeba sobie zracjonalizować swoje wybory.

Nic sobie nie muszę racjonalizować Marcin. Tymczasem poleciałeś skrajnościami i standardowym zestawem pseudoargumentów, a ja tylko zwróciłem uwagę co można mieć za kwotę, którą trzeba wyłożyć za marny , słabo zaprojektowany metraż w mocno dyskusyjnej lokalizacji. Mówisz, że w tym domu to co sezon naprawiałes dach i wymieniałes piecyk gazowy? Współczuję. To musiała być jakaś ruina.

[pablozs48]

Nie wiem skąd się wzięło 300 metrów, ale trop jest dobry. Za cenę tych pierdolników podzielonych jak kurniki spokojnie, nawet w tych czasach, można postawić dom na przyzwoitej działce i mieszkać jak człowiek. Oczywiście zaraz padnie argument, że nie w mieście.

A widzisz, mnie nie pociąga perspektywa mieszkania wśród łanów kukurydzy za płotem, przy drodze gminnej / powiatowej bez chodnika, z perspektywą kilku kilometrów do najbliższych usług, z koniecznością dbania o dach, ogrodzenie, piecyk gazowy, trawnik i wiele innych spraw, o których trzeba myśleć mieszkając w domu (tak, namieszkałem się w domu). Kto co lubi i kto na co lubi przeznaczać czas - jak to mówili starożytni "chcącemu nie dzieje się krzywda". I nie twierdzę, że ta lokalizacja w mieście jest jakaś wybitna, bo do codziennego życia jest pewnie sporo lepszych, też dalej od centrum, ale też dramatu tu nie ma. Tak czy inaczej, rozumiem, że jakoś trzeba sobie zracjonalizować swoje wybory.

Nic sobie nie muszę racjonalizować Marcin. Tymczasem poleciałeś skrajnościami i standardowym zestawem pseudoargumentów, a ja tylko zwróciłem uwagę co można mieć za kwotę, którą trzeba wyłożyć za marny , słabo zaprojektowany metraż w mocno dyskusyjnej lokalizacji. Mówisz, że w tym domu to co sezon naprawiałes dach i wymieniałes piecyk gazowy? Współczuję. To musiała być jakaś ruina.

W którym miejscu napisał, że co sezon?

[MarcinJ]

Nic sobie nie muszę racjonalizować Marcin. Tymczasem poleciałeś skrajnościami i standardowym zestawem pseudoargumentów, a ja tylko zwróciłem uwagę co można mieć za kwotę, którą trzeba wyłożyć za marny , słabo zaprojektowany metraż w mocno dyskusyjnej lokalizacji. Mówisz, że w tym domu to co sezon naprawiałes dach i wymieniałes piecyk gazowy? Współczuję. To musiała być jakaś ruina.

Ależ mi pojechałeś... ale faktycznie, jak się nie ma argumentów, to się sprowadza sprawę do absurdu i ośmieszenia. Skoro uważasz to za pseudoargumenty, to ok., cieszę się, że podzieliłeś się swoimi.

Zresztą to nie jest przekonywanie się i nie temat na ten wątek. Rozumiem, że mieszkasz we wspaniałym domu, daleko od śmierdzącego i głośnego miasta, ale z usługami blisko i lasem w którym są szerokie chodniki i ścieżki rowerowe. Do tego ten dom nie wymaga utrzymania i nic się w nim nie psuje, a dzieci same chodzą do przedszkola znajdującego się po drugiej stronie alejki spacerowej. Wiesz, wspaniale, cieszę się, że się tam wyprowadziłeś, patrząc na poziom tej dyskusji. Bez odbioru.

[MarcinJ]

Nic sobie nie muszę racjonalizować Marcin. Tymczasem poleciałeś skrajnościami i standardowym zestawem pseudoargumentów, a ja tylko zwróciłem uwagę co można mieć za kwotę, którą trzeba wyłożyć za marny , słabo zaprojektowany metraż w mocno dyskusyjnej lokalizacji. Mówisz, że w tym domu to co sezon naprawiałes dach i wymieniałes piecyk gazowy? Współczuję. To musiała być jakaś ruina.

W którym miejscu napisał, że co sezon?

Nigdzie tego nie napisałem, ale widać, że w tej dyskusji nie o to chodzi, żeby pospierać się na argumenty.

[ghd]

Nic sobie nie muszę racjonalizować Marcin. Tymczasem poleciałeś skrajnościami i standardowym zestawem pseudoargumentów, a ja tylko zwróciłem uwagę co można mieć za kwotę, którą trzeba wyłożyć za marny , słabo zaprojektowany metraż w mocno dyskusyjnej lokalizacji. Mówisz, że w tym domu to co sezon naprawiałes dach i wymieniałes piecyk gazowy? Współczuję. To musiała być jakaś ruina.

Ależ mi pojechałeś... ale faktycznie, jak się nie ma argumentów, to się sprowadza sprawę do absurdu i ośmieszenia. Skoro uważasz to za pseudoargumenty, to ok., cieszę się, że podzieliłeś się swoimi.

Zresztą to nie jest przekonywanie się i nie temat na ten wątek. Rozumiem, że mieszkasz we wspaniałym domu, daleko od śmierdzącego i głośnego miasta, ale z usługami blisko i lasem w którym są szerokie chodniki i ścieżki rowerowe. Do tego ten dom nie wymaga utrzymania i nic się w nim nie psuje, a dzieci same chodzą do przedszkola znajdującego się po drugiej stronie alejki spacerowej. Wiesz, wspaniale, cieszę się, że się tam wyprowadziłeś, patrząc na poziom tej dyskusji. Bez odbioru.

Nie wiem po co tak histeryzujesz? Powtarzam zatem jeszcze raz i spokojnie. Mieszkanie w zwykłym bloku przy Rydlówce wycenione na około półtora miliona. Mieszkanie w którym zaprojektowano klaustrofobiczne kanciapy gdzie żal byłoby wsadzić psa. Ja zwróciłem uwagę, że to patologia i za te pieniądze można wymagać zdecydowanie więcej. Ty natomiast wpadasz w jakieś skrajne stany emocjonalne. Tu trzysta metrów, tam pole kukurydzy, brak chodników, zepsuty piec, walący się na głowę dach, a między tym bałaganem biegają jakieś dzieci. Stary , nie za dużo tych nieszczęść zaprojektowałeś? I jeszcze nie wiem dlaczego jesteś obrażony. Marcin weźże nie bądź taki poważny. Wiem, że te lokale mają 62 metry i luzu raczej brak, ale może chociaż z balkonu będzie widok na jakąś wygimnastykowaną sąsiadkę? I jeszcze jedno. Tak, mam całkiem zgrabny teren poza miastem. Fakt nie ma tam chodnika, ale ruch jest minimalny. Bez kukurydzy i rolnictwa w sąsiedztwie. No ale kto powiedział, że jednocześnie nie można mieć domu w Krakowie? Może nawet także mieszkania? Chyba jeszcze tego nie zdążyli zakazać? Czy coś przeszło w nocy? Niepotrzebnie się denerwujesz. Ty przerysowałeś , ja poszedłem tym tropem i wydaje Ci się, że masz ze mną jakiś spór. Bez sensu.

[humbak]

@ghd - zwykle piszesz ciekawe komentarze (choc momentami zahaczajace o skrajnosci), ale tu moim zdaniem za bardzo 'pojechales' z @marcinj - uwazam, ze obaj przedstawiacie argumenty z ktorymi sie mozna zgodzic i to nie zawsze musi byc tak, ze tylko jedno zdanie/opinia jest sluszna, i ze nie ma sensu na sile kogos dociskac do sciany i udowadniac swoich racji (ciezko sie czytalo te dyskusje)

Wrocmy do tematu inwestycji- myslicie, ze to typowa inwestycja pod nadchodzacy kredyt 2%? jak najwiecej jak najmniejszych by sie zmiesily w 800k? Mam wrazenie ze jest nastawienie na maksymalizacje sprzedazy pod ten wlasnie program (deweloper liczy, ze jak juz komus doplaca to bedzie mial wieksza tolerancje na wyzsza cene), a przynajmniej nie potrafie inaczej uzasadnic tego szalenstwa cenowego

[ghd]

@ghd - zwykle piszesz ciekawe komentarze (choc momentami zahaczajace o skrajnosci), ale tu moim zdaniem za bardzo 'pojechales' z @marcinj - uwazam, ze obaj przedstawiacie argumenty z ktorymi sie mozna zgodzic i to nie zawsze musi byc tak, ze tylko jedno zdanie/opinia jest sluszna, i ze nie ma sensu na sile kogos dociskac do sciany i udowadniac swoich racji (ciezko sie czytalo te dyskusje)

Wrocmy do tematu inwestycji- myslicie, ze to typowa inwestycja pod nadchodzacy kredyt 2%? jak najwiecej jak najmniejszych by sie zmiesily w 800k? Mam wrazenie ze jest nastawienie na maksymalizacje sprzedazy pod ten wlasnie program (deweloper liczy, ze jak juz komus doplaca to bedzie mial wieksza tolerancje na wyzsza cene), a przynajmniej nie potrafie inaczej uzasadnic tego szalenstwa cenowego

Nie chciałem nikogo dociskać. Piszę sobie zupełnie bez spięcia. Zastanawiałem się tylko głośno właśnie nad uzasadnieniem szaleństwa jakim jest cena metra w tym konkretnym budynku. Z czego wynika ów niezrozumiały prestiż? Inna sprawa to często pojawiający się wątek dotyczący dzieci. Czy kochający rodzice wciskają je do tych dusznych kajut dla ich dobra, czy dla WŁASNEJ wygody? Bo nadmierne szermowanie tego typu argumentami budzi moje wątpliwości. No ale ja jestem z pokolenia klucza na szyi, więc przyznaję, że mogę nie być zbyt nowoczesny. Co do skrajności. Dowiedziałem się, że jeżeli dom to od razu wieś, brak transportu, szkoły, sklepu, czy fryzjera dla psów, sypiący się dach oraz dymiący piecyk. Mój dom jest w mieście, wszystko mam pod ręką, autobus, tramwaj, ścieżki rowerowe. Dodatkowo nic mi się na łeb nie sypie. Pewnie dlatego, że sam sobie budowałem. Tereny zielone mam tak urządzone, że koszenie trawnika jest pestką i przyjemnością. Kocioł gazowy? Tak, wymieniłem. Po 16 latach, korzystając z dotacji na "likwidację" kominka, którą wymusili krakowscy włodarze. Koszty ? Rocznie są porównywalne z utrzymaniem dużego mieszkania. Czy mieszkałem w bloku? Tak. Ponad połowę życia. No to mi Pan Marcin opisał wizję wyprowadzki w kukurydzę i zagłady ludzkości mieszkającej w domach. Tymczasem świat nie jest czarno-biały. Wracając jednak do tej ceny, bo mnie znowu poniosło w pisaninie... Obstawiam, że po wakacjach będą się działy rzeczy dziwne. I nie mam na myśli przecen w ofertach, bo ile wpisane zostanie ostatecznie w umowę to zupełnie inna kwestia. Deweloperka musi dać mocny impuls, że ceny radykalnie wzrosną. Z drugiej strony ktoś musi zapłacić za kiełbasę wyborczą i inflację co jest tego wzrostu mocnym uzasadnieniem.