Krakow potrzebuje tanich mieszkan by sie rozwijac

[AdamKownacik]

Ah te zarobki. Sprawdź sobie jaka wtedy była inflacja względem stóp procentowych lub liczba mieszkań na 1000 osób. Albo ceny najmu w stosunku do kredytu - Kraków jest obecnie jedynym miastem w Polsce, gdzie najem jest tańszy niż rata kredytu.

Deweloperzy wykorzystują to myślenie Polaków tzn wieksze zarobki = droższe mieszkania. A co ma piernik do wiatraka?
Ma tyle ,że ludzie nie patrzą na cenę mieszkania w PLN tylko ile % pensji zabierze im rata kredytu kawalerki na 30 lat.

[krakus1891]

średnia/mediana zarobków vs m2 … w 2007/8 była bańka

Przypomnę definicje bańki

„gwałtowny i ciągły wzrost cen aktywów, który kreuje oczekiwania dalszego ich wzrostu, przyciągając tym samym nowych inwestorów, zainteresowanych zyskami kapitałowymi.” Z powyższego wynika, że bańka cenowa jest samonapędzającym się mechanizmem, w którym wzrost cen nie jest uzasadniony czynnikami ekonomiczno-finansowymi, a psychologicznymi, np. ciągle rosnącymi oczekiwaniami.

Ja nie do konca jestem przekonany że w 2008 r mielismy do czynienia z peknięciem bańki ... , Wtedy po uwolnieniu franka , spadła zdolnośc kredytowa o 30 %, jak tylko deweloperzy zeszli z cenami do poziomów zdolności w w zlotówkach, popyt zaczał się odbudowywać. To był okres w którym rzeczywiście mieszkan brakowało. Okolo 2017 nasycił sie rynek jeśli chodzi o potrzeby mieszkaniowe i zaczęły się krótkie spadki cen, wtedy zaczeła sie moda na inwestowanie w nieruchomości i zaczał się bardzo silny popyt inwestycyjny...
Ta kroekta będzie inna niż z 2008 , ponieważ wtedy to by ła kwestia niższej zdolności kredytowej , teraz ze względu na demografie popyt konsumpcyjny będzie cały czas na niskim poziomie , więc jedyne co może po korekcie rozruszac rynek to popyt inwestycyjny ... , a ten bedzie zależał od stóp zwrotu z najmu.
Myślę że ta korekta pokaże czy w 2008 pękła bańka która się napompowała w 2004-2006 r , czy ona pęknie dopiero teraz ...

[Mateuszkrk93]

Słyszałem tu i uwdzie, że sprzedaż praktycznie stoi w wielu dzielnicach.
Ktoś ma dostęp do jakichś świeżych oficjalnych danych nt sprzedaży w czerwcu/lipcu, coś innego niż kwartalne?

[Mar G]

Słyszałem tu i uwdzie, że sprzedaż praktycznie stoi w wielu dzielnicach.
Ktoś ma dostęp do jakichś świeżych oficjalnych danych nt sprzedaży w czerwcu/lipcu, coś innego niż kwartalne?

Wszyscy developerzy podają dane w rozbicu na miesiące.
A za lipiec ? ... Cóż, lipiec jeszcze trwa...znów te problemy z kalendarzem

[anubis]

Okolo 2017 nasycił sie rynek jeśli chodzi o potrzeby mieszkaniowe i zaczęły się krótkie spadki cen, wtedy zaczeła sie moda na inwestowanie w nieruchomości i zaczał się bardzo silny popyt inwestycyjny...

Myślę, że trochę wcześniej się nasycił, tj. w okolicach 2015 roku. Wtedy PKO BP przewidywało, że ceny będą spadać jeszcze przez wiele lat. Game changerem okazał się konflikt na Ukrainie i masowa migracja. Bo od 2014 roku mamy falę migracji i od tego czasu przybyło do nas ok. 1,3 mln Ukraińców. Oczywiście Ukraińcy ściągali głównie do największych, polskich miast i głównie to wygenerowało (a nie słynni studenci, jak się powszechnie uważa na ulicy), gigantyczny popyt na wynajem. W Krakowie zarejestrowanych jest trochę ponad 40 tys. osób, a przebywa ok. 100 tys.

Popyt ze strony obcokrajowców spowodował, że zrównały się ceny na tzw. zadupiu z cenami w centrum. Przed migracją Stare miasto było 2 razy droższe od jakichś Bronowic czy Ruczaju. Teraz te różnice nie są tak duże.

Jak deweloperzy zauważyli, że sprzedaż idzie coraz lepiej, rozpoczęli budowy, dosyć masowo. 2017, 2018, szczyt w 2019 i w 2020 już taka trochę gorączka. Początek tego roku to już okres, gdzie w mediach zaczyna pojawiać się słowo "bańka".

Mam trochę taką nadzieję, że tej IV fali, którą zapowiada Niedzielski z Morawieckim od połowy sierpnia, jednak u nas nie będzie. Dobrze, żeby ludzie wypuścili powietrze i zaczęli liczyć rentowność. Na razie od spadku sprzedaży (który szczyt miał w marcu), ważniejsze jest to, że nie rośnie liczba ofert na wtórnym. Ludzie kupili i trzymają.

[Mateuszkrk93]

Zastanawia mnie czy niektóre mega tłuste fundusze nie wykupują części inwestycji, żeby przyspiesyc pęknięcie bańki, żeby ta pękła na odpowiednik pułapie cenowym a potem będą wykupować za Euro i Dolary przecenione o połowę mieszkania od naszych rodowitych inwestorów, żeby mieć dużo wyższe zwrotu z najmu, na którym na pewno się znaja.

Co myślicie?

[Peace]

Zastanawia mnie czy niektóre mega tłuste fundusze nie wykupują części inwestycji, żeby przyspiesyc pęknięcie bańki, żeby ta pękła na odpowiednik pułapie cenowym a potem będą wykupować za Euro i Dolary przecenione o połowę mieszkania od naszych rodowitych inwestorów, żeby mieć dużo wyższe zwrotu z najmu, na którym na pewno się znaja.

Co myślicie?

Myślę, że to co piszesz nie ma sensu.

[krakus1891]

Tak dla przypomnienia , październik 2007

kwadrat.nieruchomosci.pl/news/257

Po ubiegłorocznych ogromnych wzrostach cen w największych miastach spodziewano się szybkiego zatrzymania cen, a następnie ich spadku - nawet o kilkanaście procent. Pierwszy kwartał pokazał, jak mylne były te oczekiwania - ceny mieszkań w Warszawie, Wrocławiu, Krakowie czy Poznaniu wzrosły od 5 do 10 proc.

W tym samym czasie inwestorzy rozpoczęli szturm na tereny podmiejskie - szukali gruntów zarówno budowlanych, jak i rolnych. Był to również początek gwałtownego wzrostu cen domów - wzrost popytu na grunty splótł się w czasie z okresem zawyżania przez producentów wartości materiałów budowlanych.

Równolegle do wzrostu zapotrzebowania na mieszkania w małych i średnich miastach wzrosło zainteresowanie kurortami w górach i nad morzem. Niskie ceny - w połączeniu z bardzo małą podażą - spowodowały, że w kilka tygodni mieszkania nadmorskie stały się najbardziej lukratywną inwestycją w Polsce.

Stagnacja na rynku mieszkaniowym potrwa jeszcze przynajmniej 2-3 miesiące. Prawdopodobnie już w pierwszym kwartale ceny zaczną ponownie rosnąć. Będzie to wzrost długookresowy (do Euro 2012), ale zdecydowanie powolny. Nie spodziewajmy się więc zysków większych niż 5-10 proc. w skali roku.

Powoli coraz powszechniejsza staje się opinia, że rynek mieszkaniowy kończy się. Nie jest to prawda. Analizując szereg czynników - ceny nieruchomości i zarobki w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej - łatwo można dojść do wniosku, że spadek cen na razie nam nie grozi. Owszem, w perspektywie najbliższych 3-4 lat trudno oczekiwać, że ich wartość wzrośnie więcej niż o 1/3, jednak prawdopodobnie już w I kwartale 2008 r. będziemy obserwować kolejne wzrosty cen mieszkań na poziomie 5-10 proc. rocznie. Jeśli podrożeją bardziej, istnieje prawdopodobieństwo lekkiego załamania rynku po Mistrzostwach Europy w Piłce Nożnej Euro 2012.

Mimo że rentowność z wynajmu w wielu miastach jest na skraju opłacalności, jeśli już inwestujemy w mieszkanie na rynku wtórnym, warto rozważyć wynajem, szczególnie jeśli mieszkanie wykończone jest w wysokim standardzie (np. apartamenty)

I tak jak sie sprawdziły te prognozy ..

[ziomek_szuka]

Też lubie artykuły sprzed 2007 podobnieństw do obecnej sytuacji jest tak dużo, że totalnie nie rozumiem ludzi, którzy to kompletnie ignorują. Odwiedziłem Rzeszów, a tam w planach deweloperów pełno ogromnych inwestycji, na lokalnym forum zastanawiaja się który z nich będzie najwyższy, pewnie będzie więcej mieszkań premium niż w Krakowie a czynsze szurują po dnie... Jest i Resovia Sky już z pozwoleniami od naszych zatroskanych o rynek HRE, inwestycje-rzeszow.pl/viewtopic.php?t=1496&p=75867
To tak do przemyśleń dlaczego w mediach jest tylko jedna słuszna prognoza cen, i że towar tak dobry, że nawet na szafkach na saunach widzisz wlepki kup na wizjonerów Deweloperzy narazie walczą o klienta marketingiem, gdy libido popytu opadnie i pojawi się nadpodaż zaczną ceną...

[Mateuszkrk93]

Ja to widzę tak, że wszyscy wiedzą, że korekta cen jest nieunikniona w którymś momencie, nawet ci którzy kupują obecnie.

Jednocześnie ci co kupują obecnie liczą (a przynajmniej część), uważa że ta korekta będzie dopiero za kilka lat, i że po spadkach i tak wyjdą na plus.

Wielu nie widzi tutaj pewnego problemu logicznego, ponieważ licząc na to, po ostatnich mega dynamicznych wzrostach dalsze kilkuletnie wzrosty będą już banka cenową, a wtedy nie ma miejsca na zwykła korektę 5-10%, tylko pojawią się spadki 20-40%, szkodliwe dla wszystkich.