pawel111 pisze:Krakus44 pisze:A dla dla mnie to co ten facet mowi jest zupelnie nie przekonujace.
Zatem porownywanie inwestycji w male mieszkania pod wynajem, glownie dlugoterminowym, w miescie uniwersyteckim, i pelnym firm do wakacyjnych willi na hiszpanskiej wyspie jest kompletnie od rzeczy.
Ja bym tak tego nie dyskredytował. Akurat w Krakowie masę mieszkań jest wynajmowana krótkoterminowo (sporo moich znajomych bawi się w AirBnB i któryś z AngelWawel zdaje się mi narzekał, że spółdzielnia / zarząd wprowadza zakaz najmu krótkoterminowego i jego spore raty za przedrożone mieszkanko się za bardzo nie zwrócą na normalnym najmie). Podobny temat zakazu poruszony jest w artykule - nie wiem czy w filmiku też jest o tym mowa, ale widzę, że głównie komentujesz właśnie filmik. Sam kupiłem mieszkanie kilka miesięcy temu w Krakowie, ale za gotówkę - na kredyt bym się nie porywał. Podajesz też daty swoich transakcji mieszkaniowych, które nie przypadają na bańkę / koniec cyklu koniunkturalnego pl.wikipedia.org/wiki/Cykl_koniunkturalny wobec tego nie dziwota, że widać wzrosty. Pytanie jest czy byś kupił teraz coś właśnie nie na Ruczaju tylko w sensownej lokalizacji.. i za jaką kwotę. O tym chyba jest ten wątek. Życie to sztuka wyboru, również trafnego terminu pod inwestycję oprócz samej inwestycji. Twierdzenie, że zawsze mieszkania trzeba kupować jest mało racjonalne. Mieszkałem w Irlandii ponad 5 lat i widziałem tam bańkę i spadek 50% w recesji w 2009, pamiętam znajomych zakredytowanych na 400 tys EUR, których domy w ciągu miesięcy spadły na max 200 tys EUR, a niektórym i na 150 tys EUR. Pamiętam porzucone przez developerów/inwestorów place budowy domków jednorodzinnych z niemal całkowicie wybudowanymi domkami. Irlandia też nie jest Majorką - nikt tam na wakacje nie jeździ, chyba, że lubi deszcz i wiatr - jednak zależność była identyczna. Sama jakość tych 'tekturowych' kartonowo-gipsowych domków jest już inną kwestią. To, że ktoś ma odmienną opinię, nie oznacza, że trzeba go wyśmiać - nie znam jego pełnego portfela inwestycyjnego, więc nie chcę komentować - jednak słowa, że pod koniec cyklu koniunkturalnego jedno z jego głównych aktywów będzie gotówka w solidnej walucie (G10) - są sensowne. Każdy niech ocenia tamten filmik i wpis wg. siebie - do mnie akurat przemawia. Jeśli bym kupował teraz pod koniec cyklu chatę, to bez kredytu - minimalizując ew. straty i w lokalizacji, która mi bardzo odpowiada (bez kompromisów).
Ja nikogo nie wysmiewam, tylko stwierdzam suche fakty w oparciu o to co sam pisze i mowi. Porownuje rownoczesnie do tego co w tym czasie zrobilem ja (dokladnie od 2002 roku) czyli czasowo w tej perspektywie ktora on sam definiuje w swoim komentarzu. Masz racje ze wtedy nie kupowalem na gorce, ale wiemy to dopiero teraz, przeciez wtedy nie mialem pojecia co sie wydarzy. Podobnie kupujac mieszkanie w 2014, ceny niby zaczely spadac, ale i wtedy byli wrozbici, ktorzy twierdzili, ze ceny spadna do tych z 2003, ale tak sie nie stalo, Zatem z tamtej perspektywy (roku 2014) rowniez moglo sie wydawac, ze dokonuje zakupu za wczesnie. Pytasz mnie o to czy kupilbym teraz. Wlasnie to zrobilem, kupilem bardzo ladnie ukladowo mieszkanie 2 pokojowe za 7000/m2. Podobnie jak Ty sfinansowalem zakup (w 70%) ze srodkow wlasnych i oczywistym jest ze to kolejne ryzyko, ale jak powiedzialem bez ryzyka nie ma zabawy. Moglem wydac na nowa bryke i wtedy stracilbym po wyjechaniu z salonu. Odnosisz sie w Twojej wypowiedzi do cen w Irlandii, no ale jak sam podajesz jesli Twoi znajomi zaplacili za dom 400 000 euro to moze nie dziwie sie ze teraz traca. Poza tym to roznica czy decydujesz sie na zakup domu/mieszkania na ''chwile'' czy na cale zycie. Ja od 15 lat mieszkam w Szwecji i nam te realia. Teraz ceny moze tam spadly ale w czasie np 30 lat, jak przejda na emeryture, moga 10 razy jeszcze wzrosnac i spasc...zatem takie rozwazania nie maja sensu. Maja gdzie mieszkac i ciesza sie pieknymi domami...i o to chodzi Nie wszystko przelicza sie na pieniadze. Ten ''ekpert'' w wywiadzie koncentruje sie jedynie na kasie, chcac ja tylko zarobic i sam wynajmuje (bo od 2003 ciagle mu za drogo...), i w ten sposob nie dorobil sie wlasnego katu od 15 lat. Poleca inwestowanie w aktywa w Singapurze, ale i tego nie robi bo czeka na spadki...czeka, czeka...Pociag odjechal mu juz wiele razy...moze zalapie sie na ostatni w rozkladzie....Nie wywoluje to Twojej refleksji??? Jesli tak pojeta ostroznosc ma nas paralizowac do czegokolwiek to przestaje byc ''wartoscia''..jesli w tych kategoriach rozmawiamy....