Swoją drogą. W 2008 roku mieliśmy do czynienia z sytuacją gdzie praktycznie jedynym czynnikiem, który odwrócił trend był odpływ kapitału inwestycyjnego zza granicy. Nie mieliśmy masowych bankructw, zwolnienia gospodarki, spadku PKB jak na zachodzie, a mimo to wystarczyło, aby trend się odwrócił na ładnych 7-8 lat.
Dzisiaj mamy dokładnie taką samą sytuację + bonusy w postaci lockdownu, spadku PKB, wzrostu bezrobocia, pewnie nawet pierwszego od 30 lat poważnego kryzysu gospodarczego. Jak w tej sytuacji można twierdzić, że ceny nie spadną? Serio nie mam pojęcia. Pisanie na forum nic tu nie zmieni. Jak coś macie na inwestycje to lepiej wychodzić teraz niż płakać za pół roku.
No chyba nie dokladnie taką samą

Przede wszystkim nie znasz aktualnych poziomów spadku PKB czy bezrobocia. Tego dowiemy się za kilka/kilkanaście miesięcy.
Odpływ kapitału w 2008 też powodował bankrutctwa, każdy kto wtedy pracował w zagranicznym korpo musiał się pożegnać z którymś ze znajomych. Stopa bezrobocia rosła przez kilka lat i utrzymywala się w okolicy 11-14% (w kwietniu 2020 mieliśmy 5%!). PKB spadalo aż do 2013 (z którkim wrostem w okolicach 2010). Pierwsza fala to spadek z 7% do 1,5, potem zeszło w okolice 0.
Trzeba też wziąc pod uwagę, że wtedy mieszkania były na prawdę drogie (głownie z powodu tanich kredytów walutowych). Nie to co teraz, gdzie ja - za 2,5tyg pensji mogę sobie kupić metr mieszkanka 15min od centrum. Porównywanie 2008 kiedy średnia pensja wynosila 2691,03zł, a ceny mieszkań były zbliżone do dzisiejszych - do 2020, gdzie srednia pensja wynosi 5500zł jest śmieszne.
Posumujmy to co napisałem, w 2007 mieszkania były relatywnie o wiele droższe niż dziś (patrząc na czas pracy na zakup m2). Znaczny wzrost bezrobocia, spadek PKB i tragiczna sytuacja frankowiczów doprowadzila do tendencji spadkowej - o średnio 5% rocznie w latach 2008-2013. Mimo o wiele wyższej marży deweloperów nie było zadnych spadkow o 15% r/r tak jak niektorzy prognozują.
Nazywanie aktualnej sytuacji "bańką" jest dla mnie śmieszne. Ogarnijcie się ludzie, po 3 latach zabawy z IT w korpo można na b2b kilkanaście tysięcy na rękę w Krakowie przygarniać. Jeśli ktoś myśli że ceny spadną o kilkanaście procent i sobie kupi mieszkanie za 8k w centrum Krk to sobie trochę poczeka (prawdopodobnie do okresu po kolejnej hiperinflacji i reformy walutowej)
Mieszkania w dużych miastach i atrakcyjnych lokalizacjach nie są i nigdy nie byly dla ludzi biednych. Niestety.. Jak kogoś nie stać na apartament na Pawiej, może sobie kupić mieszkanie na parterze z ekspozycją północną 5-6km dalej za 7k.. jak to jest za dużo - są dalsze lokalizacje. Zielonki, Wieliczka i mieszkania za 5k. Jeśli to też za drogo - w Jaworznie czy Chrzanowie można dorwać mieszkanko za 2-3k/m2, a w Bytomiu nawet za 1-2k/m2.
Wylewacie swoją frustrację wszędzie gdzie się da.. komentarze pod artykułami, fora, facebooki. To tak jakby wypisywać komentarze pod aukcjami Maseratti że to chore, że jest bańka, że marża producenta to 40%, że rząd się powinien tym zająć i wprowadzić podatek, albo cenę maksymalną

Można przecież kupić używaną skodę fabię za 10k, nie?
Na zakonczenie dodam tylko, że ten post nie jest żadnym wróżeniem wzrostów czy nagananiem na cokolwiek - bo Wy macie tendencje do nazywania "naganiaczami" wszystkich którzy nie mają pogrzebowych wizji zawalania gospodarki

Po prostu mnie to bawi

Tacy ludzie jak Wy są potrzebni w końcu, bo czekając na spadki - wynajmuja mieszkanka i zapewniają zyski tym bardziej ogarniętym. Sam znam wielu takich, którzy już są grubo po 30tce, przegapili kilka dołków i wiele okazji - ale wciąż czekają wróżąc spadki

Mieliby już mieszkanie spłacone gdyby wzięli się w garść - zamiast bawić w wróżbitow.