Krakow potrzebuje tanich mieszkan by sie rozwijac

[JanuszBiznesu]

Do końca roku - 5%-10% liczac od teraz. Czytaj zadupie w Krakowie po 6-7k, obwazanek centrum gdzie obecnie wołają 10k, będzie po 9k.
Płaszów, piasta, Prokocim 7-8 k.
szczekające dupami psów zakątki Bronowic, skrajna północ Krakowa 8-9k.

Będziecie cytować ten post jako proroczy już za pol roku

Limit za metr, który ogłoszą w 4 kwartale niezle namiesza w połączeniu z podwyżka stop.

Chyba na kleju jesteś

[Mateuszkrk93]

Oczywista sprawa, że załapałem ironię, stąd przypowieść o Januszu i Grażynie, wczytaj się lepiej

Imię Janusz i Grazyna przypadkowe, proszę nie brać do siebie.

[Mateuszkrk93]

Do końca roku - 5%-10% liczac od teraz. Czytaj zadupie w Krakowie po 6-7k, obwazanek centrum gdzie obecnie wołają 10k, będzie po 9k.
Płaszów, piasta, Prokocim 7-8 k.
szczekające dupami psów zakątki Bronowic, skrajna północ Krakowa 8-9k.

Będziecie cytować ten post jako proroczy już za pol roku

Limit za metr, który ogłoszą w 4 kwartale niezle namiesza w połączeniu z podwyżka stop.

Chyba na kleju jesteś

Zobaczymy za pol roku, na kleju musiałbym byc teraz żeby kupować, trader24 uwaza, że mieszkania w skali kraju są dwukrotnie za drogie na obecne czasy

[anubis]

A to zwracam honor.

W ogóle polecam ten temat najmu, bo to teraz zajebista opcja. Pamiętam jak lata temu szukałem pierwszego lokalu do wynajęcia w Krakowie. Za "normalne" (jak mi się wydawało) stawki, ludzie oferowali jakieś piwnice czy poddasza bez okna. Można było się załamać. A jeszcze lepiej, że pojawiała się oferta i po godzinie była nieaktualna.

Teraz z kolei oglądam jakieś kurde penthouse'y z widokiem na Wisłę, które stoją niewynajęte po 3 miesiące. Cena/jakość to są poziomy "za psi pieniądz". Serio mógłbym wyłożyć komuś kasę na rok, ale trochę szkoda tracić mi miejscówki gdzie teraz jestem, która mi pasuje i gdzie mogę mieszkać do końca świata.

[JanuszBiznesu]

Do końca roku - 5%-10% liczac od teraz. Czytaj zadupie w Krakowie po 6-7k, obwazanek centrum gdzie obecnie wołają 10k, będzie po 9k.
Płaszów, piasta, Prokocim 7-8 k.
szczekające dupami psów zakątki Bronowic, skrajna północ Krakowa 8-9k.

Będziecie cytować ten post jako proroczy już za pol roku

Limit za metr, który ogłoszą w 4 kwartale niezle namiesza w połączeniu z podwyżka stop.

Chyba na kleju jesteś

Zobaczymy za pol roku, na kleju musiałbym byc teraz żeby kupować, trader24 uwaza, że mieszkania w skali kraju są dwukrotnie za drogie na obecne czasy

Trader24 uważał żeby w 2017 nie kupować

[anubis]

Akurat trader21 jako pierwszy mówił głośno, że jego zdaniem ceny spadną dopiero jak obniżą stopy, bo będzie taka właśnie inwestycyjna gorączka i miał rację. Może gość leczy się witaminą C, ale o rynkach ma niezłe pojęcie i nosa.

Atmosfera w RPP jest gorąca:
businessinsider.com.pl/finanse/makroekonomia/posiedzenie-rady-polityki-pienieznej-i-wysokosc-stop-procentowych-konferencja-nbp/neb799k

Przypominam: jeszcze niedawno Glapiński mówił o ujemnych stopach i na tej fali były zakupy nieruchomości "ratujące oszczędności przed ich pożarciem przez inflację".

Będzie ciekawie.

Była mowa o black swan i na niego właśnie czekamy. A po nim - panic sell.

[Pepeg]

No na jesień to już na pewno pęknie, do końca roku -30%. Wystarczy poczekać kilka miechów, proste XD

Nie, niech rośnie. Ja już jestem po zakupach ale ze względów socjologicznych chętnie poobserwuję to zjawisko, coraz więcej mieszkań nie sprzedanych i cena metra rośnie a stawka wynajmu spada. Ciekawi mnie kto ma większe jaja, wychodzi na to że na razie deweloper, bo gdyby Janusz też miał jaja to by podniósł cenę najmu a przynajmniej trzymał na dotychczasowym poziomie.

[platinium]

Ofc wiem o tym że nie ma silnej korelacji cen nieruchomości i inflacji, ponieważ mieszkań nie ma w koszyku inflacyjnym - ale wiele osób (głównie jedna) pisało tu że nieruchomości nie chronią przed inflacją.

No coś się niestety nie zgadza.



Okres: początek 2007 r. - koniec 2020 r.
- Średnia transakcyjna cena 1 mkw. używanych mieszkań na siedmiu największych rynkach - wzrost o 58,5%,
- Średnia transakcyjna cena 1 mkw. używanych mieszkań na dziesięciu mniejszych rynkach - wzrost o 98,5%,
- Skumulowana inflacja - 33,7%

Czyli sama zmiana ceny przewyższa inflacje przez te 13 lat. Nie chce nawet liczyć scenariusza że ktoś w tym czasie płacił za najem.


UWAGA! Zanim napiszecie że jestem głupi, że teraz będzie inaczej i że do końca roku będzie armagedon - powtarzam, wiem że takie wyliczenia nie mają większego sensu. Równie dobrze można ceny nieruchomości porównywać do cen ziemniaków czy cisowianki. Chciałem tylko pokazać że twierdzenie że "nieruchomości nie chronią przed inflacją" się niestety nie sprawdziło. Chyba że ktoś jest skrajnym kretynem i płaci 200% ceny rynkowej.

[Mateuszkrk93]

Suchar.
Co chroni lepiej przed inflacją niż mieszkanie w Krakowie?

Odp: dwa mieszkania w Krakowie.

[anubis]

Okres: początek 2007 r. - koniec 2020 r.

Fajnie, a teraz weź za początek rok 2008 i oblicz sobie te kumulacje.

Albo zastanów się jaka to będzie ochrona w kolejnym okresie 10-letnim - ceny na Hucie musiałby wzrosnąć do 20k, a centrum kosztować po 30-40k. W okresie 10-letnim to wypadałoby też nałożyć jednak demografię.

W samym okresie pandemicznym, z danych urban.one, które sam przytoczyłeś wynika, że w dużych miastach wzrost jest 2%, chociaż taka np. sama Warszawa to wzrost transakcji 0,5%. Tymczasem inflacja CPI - 5%. Kto kupił w Warszawie aby zabezpieczyć przez inflacją na czas pandemii, ten jest na CPI jakieś 4-5% w plecy.

Jak ceny będą chociaż na tym samym poziomie, a inflacja będzie wysoka (a wiele wskazuje, że jeszcze przez 2-3 lat będzie na podwyższonym poziomie i to przy założeniu, że RPP zacznie jednak działać) to na nieruchomościach będziesz tracił. Bo ich cena nominalna sprzedaży będzie ta sama, a inflacja CPI będzie rosnąć.

Można nawet dodać rentowność najmu (obecnie i to przy bardzo dobrych wiatrach - okolice 3%), dalej ten biznes wypada słabo.

A jeśli w ciągu tych 10 lat ceny jednak zaczną spadać, jak to miało miejsce w latach 2008-2013 to w połączeniu z inflacją to bardzo słaba inwestycja. No chyba, że wzrosty miałyby trwać nieprzerwanie do 2030 roku, czyli stalibyśmy się jakimś światowym ewenementem gospodarczym, . na wszelkie kryzysy, przy rozdmuchanym socjalu i złodziejskim opodatkowaniu klasy średniej. Na ten moment to mi się jednak wydaje, że zmierzamy w kierunku Wenezueli, a nie krajów rozwiniętych.