niesasanka pisze:Chodzi mi o inwestycje typu Wzgórze Witkowickie, Enklawa Łokietka, Vitkowicka Residence, gdzie klatkę schodową dzieli się tylko z jednym sąsiadem i/lub gdzie masz nad sobą/pod sobą tylko jednego sąsiada.
Jak wtedy wygląda zajmowanie się częścią wspólną? Kto myje klatkę schodową? Jak się dogadać z sąsiadem? Co, jeśli jesteś skazany na mieszkanie obok świra?

W grupie (w bloku) chyba lepiej sobie z takimi nieprzyjemnym sąsiadami poradzić.
Jakie jest Wasze doświadczenie, jakie są Wasze spostrzeżenia?
Boję się, że trafię na jakiegoś gbura, brudasa, słuchającego głośno disco polo o 7 rano i wyrzucającego pety na mój ogródek

Po pierwsze, to- przynajmniej po krakowsku- to już nie "bliźniak" tylko co najwyżej (z warszawskiego...) "segment".
Dla mnie bliźniak to od zawsze był 1 budynek podzielony na 2 "połówki", z jedną wspólną ścianą i... osobnymi działkami.
Wspólna klatka schodowa, piętro / część wspólna = de facto "blok". Wobec tego tak jak napisano; w takim układzie otrzymujesz najgorsze możliwe połączenie, bo istnieją części wspólne a do dbania o nie jest raptem 2 rodziny.
Bliźniak jako taki łączy wady ale też zalety.
Główną zaletą: stosunek ceny do metrażu. Jeśli ktoś jest oczywiście metrażowym fetyszystą a wydaje mu się, że np. nie przeszkadzają mu schody, nie raz podwójne.
Zdecydowanie radzę: albo iść "na maksa" w budowę lub kupno samodzielnego, najlepiej parterowego, domu albo po prostu, jak człowiek cywilizowany, zakupić duuuuże mieszkanie. Jak się poszuka, to się znajdzie.